Witamy serdecznie naszych Gości,
Znowu zabieramy Was w podróż.
Tym razem chcemy zaprezentować dobranockę jaką się drzewiej oglądało.
Kultowym serialem animowanym, który dla pewnego pokolenia jest niemal symbolem był "Jacek i Agatka" emitowany przez Telewizję Polską w latach 1962–1973.
Autorką była Wanda Chotomska – znana z licznych tekstów dziecięcych, jak również ze współpracy z zespołem "Fasolki".
Jacka i Agatkę przedstawiały dwie pacynki,
a głosu obydwu bohaterom użyczyła Zofia Raciborska, która odtwarzała również postać Pani Zosi – sąsiadki dzieci.
Wg nas w bardzo wiarygodny sposób wciela się w role nieco psotnego Jacka i Agatki – dziewczynki charakteryzującej się pewną egzaltacją, jednocześnie próbującą przywołać chłopca do porządku.
Jak mówiła zdolność naśladowania dziecięcych głosów uratowała jej życie. Gdy do domu załomotało gestapo, pani Zofia pisnęła przez drzwi dziecięcym głosikiem: "Rodziców nie ma w domu". Podobno zwyrodnialcy odeszli.
Skąd to kocie skojarzenie w tytule?
Przekonajcie się sami.
A zatem zapraszamy w podróż dp czasów, w których jeszcze efekty wizualne nie odgrywały aż tak wielkiej roli jak obecnie.
14 replies on “Dobranocka, którą drzewiej oglądano z małą, humorystyczną dedykacją dla Felinofili.”
Oglądałam kiedyś, bo puścili w jakiejś TV polonia albo cóś takie, jeden czy dwa odcinki. Szczerze, jakieś to takie było bez wyrazu.
WIesz, dziękuję za szczerość.
Trzeba wspomnieć, że ten materiał jest dokumentem historycznym dlatego zdecydowaliśmy się, by go pokazać.
Ja z kolei często o tym słyszałam, zarówno od rodziców, jak i w różnych nawiązaniach, jednak dopiero wczoraj Wredny pokazał mi tę dobranockę i uznaliśmy, że trzeba ją przybliżyć szczególnie młodszym czytelnikom.
Moja mama oglądała to w dziecięctwie i lubiła. A mi ten wpis skojarzył się z wizytą w łódzkim Muzeum Animacji. Jako ciekawostkę dodam, że w Rzeszowie jest Muzeum Dobranocek. Jeszcze nie byłam, ale koleżanka opowiadała w superlatywach. O Jacku i Agatce też wspomniała.
Z tytułu wpisu myślałem, że będzie o Kocie Filemonie.
Misiek, Tak czasem mam, że nieco przewrotnie nadaję wpisom tytuły.
Mimi też słyszałam o tym muzeum i też nie byłam.
Do Rzeszowa mam kaaaaaawał drogi, ale może kiedyś się uda.
też lubiłam tę bajkę
Byłam już przecież dorosłą panią, a jednak z przyjemnością oglądałam "Jacka i Agatkę", bo zawsze wynikał z poszczególnych odcinków mądry morał.
Oglądałam tylko te dwa odcinki.
Albo ja się zmieniam, albo wchodzę już w inny etap życia, ale coraz częściej łapię się na stwierdzeniu: "Kiedyś, Panie to te jabłka".
Uważam, że w tym czasie nawet telewizja była nastawiona bardziej na edukację.
Pani z doświadczenia mogłaby opowiedzieć nam więcej o tym i słuchalibyśmy z wielkim zainteresowaniem, ponieważ oboje lubimy dawne konteksty.
W pewnym momencie była taka moda, że kobiety dubbingowały małych chłopców, w słuchowiskach to samo. Fajnie im te głosy dziecięce wychodziły. To pani Zosia jeszcze za ciebie płaciła? Nie za mnie tylko za jajecznicę rozwaliło mnie to.
Tam było wiele rozwalających tekstów.
Genialne! I takie kochane, retro! Moi rodzice bardzo lubili!
Moi też oglądali. Polecam CI świetną książkę.
"Telewizja dziewcząt i chłopców" mogę podesłać skan, ona pokazuje jak w tamtych latach telewizja edukowała młode pokolenia.
Łee, myślałąm, że to będzie coś o kocie Filemonie… 🙁
Hmmm, Zuzler jak ten wpis powstawał bardzo zafiksowałam się na te kotki.